sobota, 28 listopada 2015

Jak zacząć pisać doktorat - cz. 2


No dobra. Pośmiałaś/eś się, przyjęłaś/przyjąłeś pozycję postmodernistycznego, ironicznego dystansu, trzeba by się jednak wziąć za robotę - zainteresować stanem nauki, możliwościami, najmodniejszymi aplikacjami pomagającymi w pisaniu itd. Memy memami, ale coś robić jednak trzeba. Albo przynajmniej udawać przed sobą i promotorem, że się coś robi.

Wracamy więc na Facebooka.



Zaczynamy od absolutnego mustlike'a, czyli strony Emanuela Kulczyckiego, zatytułowanej Warsztat badacza.


Marek Migalski apeluje do ministra Jarosława Gowina o zniesienie habilitacji. W swojej argumentacji odwołuje się do...
Posted by Warsztat badacza on Saturday, 28 November 2015

Najnowsze wpisy, jakie u niego znajdziecie, dotyczą obecnego stanu polskiej nauki, ale warto pogrzebać w archiwum bloga, gdzie Kulczycki wyjaśnia kwestie związane z parametryzacją (trudne, ale ważne słowo), czasopismami punktowanymi oraz prezentuje najmod... najlepsze aplikacje wspierające budowanie bibliografii i pisanie prac naukowych. Bez tego nawet nie zaczynajcie.

No dobrze, czytając Kulczyckiego widzimy, że nie jest za dobrze z kondycją polskiej nauki. Trzeba się zaangażować, jesteśmy przecież młodymi, energicznymi badaczami z dużym entuzjazmem do naprawiania świata.

Obywatele Nauki


Prof. Tadeusz Grabiński z Uniwersytetu Ekonomicznego w Krakowie przygotował raport „Analiza skuteczności i funkcjonalnoś...
Posted by Obywatele Nauki on Friday, 27 November 2015

Obywatele Nauki monitorują stan polskiej edukacji wyższej i obszernie go komentują, organizują też rozmaite spotkania i akcje związane z chęcią jej naprawy. Znajdziecie tam wszelkie informacje: nowe regulacje, raporty dotyczące rozmaitych elementów realiów akademii, osiągnięcia naukowe polskich badaczy, rankingi, wyniki konkursów. Sięgają też za granicę, by porównać rozwiązania tam i na naszym rodzimym poletku.

Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej


Bez złośliwości, lub z ograniczoną złośliwością - dobrze, że wiceminister nauki wyzerowuje pierwsze wypowiedzi władz...
Posted by Komitet Kryzysowy Humanistyki Polskiej on Saturday, 28 November 2015
Skupieni na walce o polską humanistykę, próbujący pokazać, że filozofowie i kulturoznawcy są Polsce i światu potrzebni i powinno się dbać o ich byt, mimo że wyniki ich badań rzadko można przełożyć na bezpośrednie zyski. Odwalają ogromną, potrzebną robotę. Do polubienia, nawet jeśli jesteś doktorantem na politechnice i przy piwie z kumplami żartujesz o polonistach smażących burgery w Macu.

Powiązany z KKHP jest Uniwersytet Zaangażowany, skupiający się raczej na studentach, ich statusie i traktowaniu przez władze kraju oraz uczelni. Mimo, iż powoli przenosisz się na drugą stronę katedry, warto, studentem wciąż przecież poniekąd jesteś.


"3 listopada Rada Ministrów podjęła uchwałę, dzięki której UW otrzyma 945 mln zł na stworzenie infrastruktury dla...
Posted by Uniwersytet Zaangażowany on Friday, 27 November 2015

Jeśli po przejrzeniu powyższych fanpage'y jeszcze nie siedzisz w kącie kiwając się i płacząc cichutko, ani nie pędzisz do dziekanatu wypisać się z całej tej imprezy, możemy iść dalej w stronę mniej upolitycznioną.



Polska Sieć Kobiet Nauki


A new Google re­port that in­cludes surveys of par­ents and stu­dents con­ducted by Gal­lup sug­gests that ste­reo­types...
Posted by Polska Sieć Kobiet Nauki/Polish Women Scientists Network on Saturday, 28 November 2015

To organizacja mająca na celu promowanie nauki w wykonaniu kobiet - w Polsce to wciąż raczej dziedzina męska. Na fanpage'u znajdziecie najnowsze doniesienia dotyczące osiągnięć Polek we wszelkich dyscyplinach, mają też własne nagrody dla naukowczyń prowadzących innowacyjne badania. Słuszna i sprawiedliwa inicjatywa.

Nauka, głupcze


"One possible application would be in cleaning the vast amounts of wastewater generated by hydraulic fracturing, or...
Posted by Nauka, głupcze on Saturday, 28 November 2015

Polska, poważniejsza wersja ultrapopularnego I Fucking Love Science. Newsy o ciekawych badaniach, osiągnięciach polskich naukowców i uczelni, ciekawostki. W przeciwieństwie do IFLS nie polega na clickbaitowych tytułach i nie próbuje Ci sprzedać wisiorka z kawałkiem meteorytu. Pół godziny przeglądania i sam(a) masz ochotę siąść do roboty.

Ale nie można siadać do roboty bez odpowiednich akcesoriów - musicie być, drodzy doktoranci, nie tylko efektywni i dobrze zorganizowani, ale też estetyczni i modni. A gdzie znajdziemy pomocne w tym drobiazgi? W papierniczym!

Autorka nie zna umiaru

Bez zapasu notatników, folderów, samoprzylepnych karteczek, różnokolorowych długopisów, zakreślaczy itd. nie ma nawet sensu myśleć o pracy. Jeśli nie jesteście, jak autorka tego bloga, maniakami przyborów biurowych od urodzenia, szybko się staniecie. To absolutne musthave'y każdego doktoranta, nawet w dobie komputeryzacji. Odręczne notatki, pobazgrane notesy i przyklejone wszędzie post-ity nadadzą twojemu domu aury intelektualnego wysiłku, a Wam wizerunku zaangażowanego, pracowitego naukowca.

Pisanie odręczne ma swój staroświecki urok, notując swoje przemyślenia na kartce czujesz się jak dawni filozofowie i naukowi odkrywcy, jednak żyjemy w dobie cyfryzacji, komputeryzacji, mediów 2.0. itd., trzeba więc też mieć odpowiedni sprzęt. Najlepiej dużo sprzętu.

Autorka chciałaby podziękować instytucji prezentów urodzinowych oraz stypendiów naukowych.

Duży laptop albo komputer stacjonarny - idealne do pracy w domu. Duża przestrzeń dyskowa i dobry procesor przyjmą każdą ilość danych i nie przegrzeją się w 20. godzinie pisania. Twój najlepszy przyjaciel na najbliższe cztery do sześciu lat (o ile dobrze pójdzie). No i na dużym monitorze lepiej ogląda się seriale (niezbędne akcesorium procesu badawczego - szybko się przekonasz, że House of Cards to tak naprawdę instruktaż dla naukowców próbujących dostać etat naukowo-dydaktyczny). Poza tym, jeśli jesteś medioznawcą/czynią, nie możesz istnieć bez przejścia Wiedźmina 3 - badania nad grami to przyszłość!

Netbook, laptop 2w1 lub tablet - do pracy poza domem i notowania podczas zajęć na uczelni. Lekki i poręczny, jednak nie uniesie wielu godzin pracy, zazwyczaj też nie pomieści zbyt wielu plików. Poza tym pisanie na tej małej klawiaturce jest dramatycznie niewygodne. Jednak kiedy nadejdzie ten czas, kiedy będziesz kończyć artykuł podczas wizyty u fryzjera lub w kolejce do lekarza, zrozumiesz, że jest to niezbędny gadżet kogokolwiek pracującego na deadline'ach.

Żeby przenosić efekty swoich badań między tymi rozmaitymi platformami i nie stracić dorobku, nad którym się tak napracowaliście, musicie wyposażyć się też w przenośny dysk twardy i pendrive'y. Najlepiej o dużej pojemności. Wszyscy to powtarzają i nikt nie robi ale musicie mieć kopie zapasowe, to elementarna odpowiedzialność. Dyski zawsze padają pod koniec pracy nad doktoratem. Zawsze.

Czytnik ebooków - nie udźwigniesz dziesięciu książek z bibliografii lecąc na weekend do Barcelony (tak, będziesz zabierać robotę na wakacje - w akademii nie ma wakacji). A przynajmniej zapłacisz za nadbagaż. A na miejscu okaże się że właśnie potrzebujesz tego Bardzo Ważnego Artykułu, który został w Polsce. Lepiej mieć więc backup w formie małego, lekkiego czytnika, który zmieści całą bibliografię do doktoratu i wszelkich publikacji nad którymi pracujesz. Poza tym jak nauczysz się co nieco o Open Access i poznasz ceny książek naukowych, staniesz się gorącą/ym zwolenniczką/kiem darmowego, otwartego dostępu do wszystkiego i założysz konto na Chomiku.

Niestety, wbrew temu co twierdzą młodzi, nie wszystko jest w internecie. Czasem trzeba wybrać się do tak przestarzałej instytucji jak biblioteka - tylko po to, żeby przekonać się, że nie jest tam tak źle. Mają nawet gniazdka do ładownia laptopów i automaty z jedzeniem, a czasem nawet można zamówić lektury online. Jeśli jesteś z Warszawy (a, podchodząc statystycznie, pewnie jesteś albo przynajmniej tu studiujesz), nie obędzie się bez wizyty w Bibliotece Narodowej.

Podkład: chóry anielskie lub David Bowie

Tak więc Twoim absolutnym musthave'm, który będziesz zawsze musiał(a) mieć w portfelu obok dowodu i legitymacji doktoranta (zniżki!), jest karta BNu. Nigdy nie wiesz, kiedy zajdzie potrzeba wybrania się na Pole Mokotowskie i wypożyczenia całego rocznika Bravo. Nigdy. Przy okazji wizyty nie zapomnij się oznaczyć i wrzucić na instagrama zdjęcia z Twoimi znaleziskami.

Zdjęcie zamieszczone przez użytkownika Joanna Hebda (@joannhebda)


W ramach umiędzynaradawiania i przybliżania do Zachodu polskiej nauki, Biblioteka Narodowa wprowadziła plastikowe karty ze zdjęciem, dzięki którym będziesz miał(a) jedyną prawdopodobnie w swoim życiu okazję posiadania zdjęcia w stylu "mugshot z nowojorskiego posterunku policji, dali mi 10 lat za posiadanie".

Nie żartuję

Absolutnie godna polecenia jest stołówka w Narodowej - w cenie zupy w hipsterskiej knajpie zjecie porządny, smaczny lunch. Do wyboru wersje wegetariańskie, mięsne, dietetyczne, znajdzie się nawet coś bezglutenowego - to biblioteka dbająca o najmodniejszych nawet badaczy. Zdjęcia nie ma, bo jednak jestem z pokolenia, które czuje się niezręcznie robiąc zdjęcia jedzenia w zatłoczonej restauracji.

Jeśli zamierzacie siąść do pracy, musicie także wybrać się do spożywczego. Kawa będzie Waszym kompanem, eliksirem efektywności, ambrozją i przekleństwem zarazem. Nawet jeśli teraz jej nie pijecie, przy drugim rozdziale będziecie rozróżniać gatunki, kraj pochodzenia i porę dnia, o której zebrano ziarna, po samym zapachu. Jeśli osiągnięcie stan, w którym drżą Wam ręce od nadmiaru kofeiny, a rano nie można do Was mówić zanim się nie napijecie choć kilku łyków czarnej jak noc substancji, gratulacje, jesteście pełnoprawnymi naukowcami.


W momentach intensywnej pracy należy zainwestować w energetyki. Do tego przegryzki (szkoda czasu na gotowanie) w postaci orzechów i nasion (dobre na mózg) oraz słodyczy (jeszcze lepsze na mózg, cukier da mu turbodoładowanie). No i, z racji słabej diety suplementy, w tym magnez.

Jeśli jesteś maniakiem/czką zdrowego stylu życia, jeszcze masz czas żeby pojechać do dziekanatu i wypisać się z tej imprezy.

Ostatnią niezbędną czynnością, by zacząć pisać doktorat i wesprzeć swój proces naukowo-dydaktyczny, jest zaprzyjaźnienie się z panią/panem z ksera. Nawet jeśli w życiu nie wydrukowaliście/skserowaliście ani strony, nagle okaże się że będziecie musieli składać w tym punkcie regularne wizyty. Poza tym, gdy w końcu wyciśniecie z siebie te kilkaset stron wypocin, trzeba będzie je wydrukować w pięciu kopiach i oprawić. W takich momentach przyjaźń z panią/panem z ksera jest najważniejszą relacją w Waszym życiu.

To wszystko na dziś, autorka idzie czytać Didi-Hubermana.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz